Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Król w Nieświeżu.djvu/100

Ta strona została uwierzytelniona.

większej swobody, wybadać Poniatowskiego, poczynając od rozmarzenia najprzód i upojenia. Rusin dawał jej z sobą czynić co chciała, ale dotąd był zamknięty. Śmiał się, żartował, lecz zaklinał razem, iż żadnych tajemnic nie miał.
Panna Monika nie spuszczała go z oka; doszła, że często bardzo miewał konferencye z Szerejką, ale z tego nic wnieść nie umiała.
Jednego wieczora zażądała, aby jej Filip piosenkę «o Filonie i Justynie» przepisał. Poniatowski charakteru nie miał bardzo pięknego, ale dla Monisi sadził się; kilka razy pisał, mazał, darł, palił, wreszcie na regałowym półarkusiku, bez omyłki przepisał Filona i na końcu figlami kaligraficznemi go przyozdobił.
Na takim samym półarkusiku nosił ciągle przy sobie przygotowaną petycyą, z Szerejką razem opracowaną, do Najjaśniejszego Pana; oba skrypta spoczywały w jednej kieszeni.
Stało się, że gdy niebaczny chłopak z pośpiechem, przy pierwszem spotkaniu się z Monisią, chciał jej wręczyć piosenkę, omylił się i zamiast niej, oddał petycyą, którą ona nie patrząc, za gors schowała. Filip nie widział dnia tego omyłki, a dziewczę dopiero wieczorem, chcąc się uczyć piosenki, postrzegło, jak się zdradził mimowolnie. Wszystko było dla niej teraz wy-