Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Król w Nieświeżu.djvu/11

Ta strona została uwierzytelniona.



Wieczorem gorącego dnia lipcowego, na nieświeskim zamku, w gabinecie, do sypialni jego książęcej mości przylegającym, którego okna grubemi i ciężkiemi firankami pozasłaniane były, w wygodnem krześle, nogami oparty na stołeczku, siedział, wzdychając i pot z czoła ocierając, książę wojewoda wileński, Radziwiłł Panie-kochanku.
Twarz jego zmęczona wyrażała znużenie wielkie i zakłopotanie; strój letni, wygodny, domowy oznaczał, że już dnia tego nie spodziewał się gości. Obok, na małym stoliczku, okrytym kobiercem lekkim, wielka szklanica kalteszalu, z której popijał wzdychając, do połowy już była opróżnioną. U nóg księcia, pod stołem, wygodnie rozciągnięta, sapiąc i przez sen się od much opędzając konwulsyjnemi ruchami, spoczywała ulubiona wyżlica Nepta, na którą książe wojewoda niekiedy z troskliwością spoglądał.