w żadne spiski się nie wdawałem, o żadnych nie wiem, nie znam. Nazywam się Poniatowski, i z tego tytułu do króla Poniatowskiego chciałem podać prośbę, chyba za to mię winnym czynią. Ależ szlachcic jestem, nikt mi tego zabronić nie może. Więzić nikt mnie nie ma prawa!
Monisia słuchała zmarszczona groźnie.
— Waćpan się myślisz z księciem prawować? Jesteś przecież sługą jego. Książe się musiał dowiedzieć, żeś chciał bez jego pozwolenia podawać prośbę, i słusznie zamknąć waćpana kazał. Królby pomyśleć mógł, że on sam nasadził tu ubogiego oficyalistę, aby królowi oczy tem wykłół, że ma taką familią biedną.
Poczęła wzdychać i lamentować bardzo naturalnie panna Monika. Filip, łagodny zwykle i bojaźliwy, tym razem widząc wszystkie swe nadzieje na szwank wystawione, do rozpaczy przywiedziony, burzył się. Rzucił się ku drzwiom, chcąc gwałtem ztąd się wydobyć, ale panna mu od drzwi zastąpiła.
— Co waćpan robisz najlepszego? — krzyknęła. — Zgubisz się! A tóż cię w kajdanki okują i do lochu dadzą; siedź spokojnie. Jak tylko książe powróci, ja pójdę prosić go, jeżeli dostąpić potrafię. Do drzwi się dobijać nie po-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Król w Nieświeżu.djvu/127
Ta strona została uwierzytelniona.