Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Król w Nieświeżu.djvu/139

Ta strona została uwierzytelniona.

ściałkowski, miński — podkomorzy Pruszyński, mozyrski — Oskierka, za nowogródzian — Wojniłłowicz.
Ten, na ostatku już «wielbił w królu ojca ojczyzny», a chwilę tę wiekopomną nazwał epoką.
Trwało to dosyć czasu, a w miarę, jak mowcy się mieniali, poprzednicy wyjeżdżali naprzód i stawali w szeregu do dalszego pochodu, na którego końcu, przed samą landarą stanął książe z przedniejszymi senatorami i dygnitarzami.
Nim się ruszono z miejsca, król usilnie począł prosić i naglić Radziwiłła, aby z nim siadł do powozu, ale książe na żaden sposób zgodzić się na to nie chciał i uparł się jechać konno. Był swobodniejszym, a obawiał się dłuższej konwersacyi, do której ceremonialności trudno mu się było przymusić.
Pomimo, że dzień i ku południowi nie przestawał być chłodnym, Radziwiłł ciągle z czoła pot rzęsisty ocierać musiał, a król ze znużenia bladym był i żółtym.
Za księciem jechał Rzewuski, wojewoda odwrócił się do niego:
— A co? panie-kochanku, mowa?
— Doskonale poszło wszystko! — odparł pan Seweryn. — Omen dobry, dotąd idzie jak z płatka.