Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Król w Nieświeżu.djvu/158

Ta strona została uwierzytelniona.

— Lepszego pewnie nie ma nade mnie — odparł Szerejko.
— Mogę więc waćpanu to zwierzyć, że księciu doniesiono coś na pana pisarza — poczęła cicho Monika. — Waćpan jako przyjaciel znasz jego nazwisko. Hm! hm! domyśl się. Ja tyle wiem, że go książe przytrzymać kazał, ale nic mu się złego nie stanie.
Szerejko udał nadzwyczaj zdziwionego.
— Nazwisko jego wiem, — rzekł — ale czegóż się książe mógł obawiać?
Panna Monika dziwną zrobiła minkę.
— Nie wie panna Monika, gdzie go posadzono? — spytał Litwin.
Dziewczę musiało być ostrożnem.
— Bądź pan spokojnym, — rzekła, uśmiechając się — nic mu się nie stanie, no... a ja, gdybym i wiedziała gdzie go posadzono, powiedzieć nie mogę.
Zatuliła sobie usta ręką.
— Nie mogę.
Szerejko się tem nie dał odprawić. Zbliżył się ku niej i szepnął:
— Ależ ja nie zdradzę!
Spojrzał czekając odpowiedzi, ale panna Monika pierzchnęła.
Litwin pozostał sam, kwaśny i zmieszany.