Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Król w Nieświeżu.djvu/168

Ta strona została uwierzytelniona.

Pozostawało dla ukończenia dnia wysłuchanie opery, przypatrzenie się baletowi, który reprezentował historyą Orfeusza i Eurydyki. Można sobie wyobrazić, jak tańcowana podróż do piekieł wyglądała.
Opera — wiersze i muzyka, w stylu wieku, były dziełem księcia Macieja Radziwiłła. Jakże nie było obsypywać oklaskami tego arcydzieła, wykonywanego siłami własnemi, przez artystów, z gminu wybranych, wyuczonych i popisujących się w wyszukanych gorgach i skokach, choć los ich do grabi i cepu przeznaczał. Ta metamorfoza chamskiego plemienia jednała księciu nadzwyczajne pochwały. Dziewczęta były bardzo ładne, parobczaki silni i zręczni; nauczyciele dzielnie około ich pleców chodzili i balet szczególnie, zdaniem wszystkich, zdumiewającej był zręczności.
W końcu baletu ukazało się na scenie popiersie króla, ponad którem z tafli kryształowych krążące słońce oblewało je blaskiem wielkim, a baletnice i baletnicy u stóp jego składali wieńce i palili wonne ofiary. To słońce, bardzo misternie ukształtowane, i zakończenie widowiska, wywołały oklaski i okrzyki ogromne. Było już północy blisko, gdy się to wszystko skończyło, bo książe Maciej muzyki, a Petyneti