Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Król w Nieświeżu.djvu/171

Ta strona została uwierzytelniona.

na niedźwiedzie prowadzić, choć z pewnością, wie, że jedno i drugie najmniej zabawić mnie może.
Biskup Naruszewicz, który siedział z książką opodal, wstał, powołując do spoczynku.
— Słyszę, że mowa o niedźwiedziach, — wtrącił — ale oddajmyż suum cuique: nie samemi nas niedźwiedziemi łapami karmić myśli, przecież archiwum owo wielkiego księstwa litewskiego, największy skarb, jaki mają Radziwiłłowie, otworzyć nam i okazać obiecują.
— Widzę, że wojewoda pozyskał sobie serce wasze, — dodał król. — Ale nie sądźcie, abym i ja go cenić nie umiał. Mój Boże, gdyby zamłodu inszymi otoczono go towarzyszami, coby to za pożyteczny mógł obywatel dla kraju z niego urosnąć! Wielka miłość sławy i ambicya, a przytem takie środki!...
Pomiędzy urzędnikami, którzy w pomoc zostali przywołani dla ukazywania archiwum, znajdował się i zastępujący bibliotekarza Szerejko, rad temu, że się bliżej przypatrzeć będzie mógł Najjaśniejszemu Panu, bo dotąd zdaleka tylko mu się przyglądał.
W archiwum, które nie radziwiłłowskiem, ale głównem całego księstwa litewskiego zwać