Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Król w Nieświeżu.djvu/178

Ta strona została uwierzytelniona.

— Otóż z tychto czasów, panie-koch... Najjaśniejszy, pozostały mi robótki. Gdybyś wasza królewska mość przyjąć raczył.
To mówiąc, otworzył próżną tabakierę złotem grubo wewnątrz wykładaną, po wierzchu z kości słoniowej przezroczysto wyrobioną, nader kunsztowną, i podał ją królowi.
Trudno było uwierzyć, ażeby ją żywy, niecierpliwy i ciężki książe sam miał wyrobić, ale wątpliwości okazać nikt nie śmiał, a król, biorąc tabakierę, oświadczył, że to była najdroższa i najmilsza dla niego pamiątka pobytu w Nieświeżu.
Towarzysze królewscy zbliżyli się do stoliczka oglądać inne leżące tu pomniejsze sztuczki, a wojewoda drugie pudełeczko mrucząc, wcisnął w rękę Komarzewskiemu.
— Tokarnię zawsze mam pod ręką, — dodał — wskazując drzwi drugiego pokoju otwarte, do którego król wszedł z ciekawością. Wistocie pokój ten cały był pracownią tokarską.
Rozmaitej wielkości warsztaty ustawione znajdowały się dokoła, każdy z nich ze swym przyborem dłut, narzędzi różnych i materyału potrzebnego.
Między innemi, znajdowała się tu dosyć skomplikowana machina do rzeźbienia numizma-