tów i płaskorzeźb, jakoby zrobiona i skoncypowana w Nieświeżu, którą wojewoda także królowi ofiarował.
— Ja to waszej królewskiej mości poszlę do Warszawy, — rzekł — bo ręczę, że w mennicy nawet podobnej nie mają.
Król się skłonił.
— A ja pierwszy medal, który na niej Regulski wyrobi, każę wizerunkiem księcia przyozdobić.
— Byle nie podług Norblina, — rozśmiał się książe — bo ten mnie tak narysował, jakbym się na rozbój wybierał, a ja jestem, panie-koch... człek spokojny i tylko na niedźwiedzie drapieżny.
Oglądanie machin, różnych wyrobów chińskich i europejskich z kości, zabrało tyle czasu znowu, że godzina obiadu, który jadano wcześniej, nadeszła. Książe-wojewoda tem bardziej rad był stół przyśpieszyć, że na południe gotowało się polowanie pod Albą i pierwsza wycieczka do tej wioski książęcej, której on był wójtem, a rodzina i przyjaciele mieszkańcami.
Obiad dnia tego nie różnił się niczem od innych, oprócz potwornej wielkości szczupaka, nawpół pieczonego, wpół gotowanego, którego dwóch hajduków dźwigać musiało, a krajczy
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Król w Nieświeżu.djvu/179
Ta strona została uwierzytelniona.