Około trzydziestu statków, na których były moździerze i małe działa, rakiety i strzelba wszelka, gotowało się szturmować do Gibraltaru, który również zacięcie bronić się przysposabiał. Dowódcy milicyi, starszyzna, hajducy dworscy mieli powyznaczane sobie stanowiska na statkach i na skalistej twierdzy, która wistocie z płótna i desek się składała.
Statki wszystkie nosiły nazwiska najdziwaczniejsze, wypisane na nich głoskami ogromnemi. Oprócz tego miały godła rzeźbione i flagi, komponowane przez samego księcia.
Lecz zdobywanie twierdzy, dla większego efektu, dopiero późnym wieczorem rozpocząć się miało; ranek poświęcony był nabożeństwu. Kroi słuchał około ósmej już mszy świętej w kaplicy zamkowej, przy której słynny swojego czasu kaznodzieja, eks-misyonarz, dzisiejszy proboszcz śreński, miał wymowne kazanie.
Mowa z konieczności zastosowaną była do czasu. A że wszyscy podziwiali niezmierną rozrzutność, z jaką wojewoda sypał na to przyjęcie tysiącami, ks. Karpowicz przypomniał przy tej okazyi historyczną odpowiedź Kazanowskiego królowi Władysławowi IV, wyrzucającemu zbytnią okazałość przyjacielowi:
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Król w Nieświeżu.djvu/195
Ta strona została uwierzytelniona.