Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Król w Nieświeżu.djvu/198

Ta strona została uwierzytelniona.

przez jaką niebaczność, na szwank nie był narażony.
Po obiedzie i kawie król zażądał oglądać kościoł pojezuicki i grób księcia Radziwiłła-Sierotki, potem kościoł benedyktynek i bogatą jego zakrystyą, oddając przytem wizytę ksieni, pannie Szaniawskiej.
Zabrało to tyle czasu, że gdy król od benedyktynek miał odjeżdżać, Gibraltar już zaczęto oświetlać; tysiące tych lamp bowiem, mimo spędzonych ludzi i garnizonu, nie dawały się prędko zapalić wszystkie.
Dziwacznie przedstawiała się twierdza, płonąca już rzęsistemi świateł liniami, i flota, która się gotowała bombardować ją, ale sam książe, rozogniony też, zdyszany, przejęty niesłychanie ważnością tej igraszki, dla wielu ciekawszym był nad samo widowisko, którem kierował z brzegu.
Nie słyszał, nie widział już nic, nikogo, oczy mając wlepione w swój Gibraltar i flotę. Na statkach naturalnie i radziwiłłowska flaga powiewała z trąbami. Największy z nich zwał się «Nabuchodonozor». Innym niemniej bombastyczne ponadawał książe imiona: — «Bazyliszka», «Salamandry», «Tytana» i t. p.
Bądźcobądź, skała, zamek, baterye, flota, gdy