jakie nam Vogel pozostawił z Siedlec hetmanowej Ogińskiej, można powziąć niejakie wyobrażenie o staranności, z jaką się ogrody angielskie i dzikie promenady przy bogatszych dworach wystrajały. Były one w wielkiej modzie. Altany, posągi, napisy na kamieniach, ołtarze, chatki, ruiny sztuczne, połamane kolumy zdobiły je. Wysilano się na wymysły, a gdzie statui zabrakło, zdala choć malowane na deskach figury je zastępowały.
Z tych wielkich parków dzisiaj nie pozostało prawie nic; co moda stworzyła, zniszczyły wojny, a więcej jeszcze rozdrobienie majątków i zubożenie właścicieli.
Zausze Morawskich nie ustępowało co do ogrodu żadnej innej rezydencyi pańskiej. Rzeczułka, przebiegająca niedaleko, zużytkowana zręcznie, rozprowadzona kanałami, urozmaicała widoki. Altany i domki, których pozór bardzo skromny stanowił kontrast umyślny z nader wytwornem wnętrzem, gęsto były też rozrzucone w cieniu drzew starych.
Korzystali sąsiedzi Morawskich, państwo Łopotowie (oboźni litewscy), aby króla na ojca chrzestnego córeczki zaprosić. Matką chrzestną i kumą była gospodyni.
Książe-wojewoda, nieodstępujący króla, znaj-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Król w Nieświeżu.djvu/201
Ta strona została uwierzytelniona.