dował się tu także. Podano śniadanie i w parę godzin zazdrosny książe przypominał, że obiad czeka w Nieświeżu. Przed zamkiem wysiadł Najjaśniejszy Pan około wału Rawelinów dla oglądania starych dział, które pięknym odlewem za artystyczny wyrób uchodzić mogły.
Obiad tem się tylko odróżniał od poprzedzających, że wstawszy dla wypicia zdrowia Najjaśniejszego Pana, książe-wojewoda oświadczył, «iż dla pomnożenia w domu swoim powszechnego wesela i wiekopomnej pamiątki, wszystkich więźniów, poddanych swoich, za jakiekolwiek przewinienia w więzieniu osadzonych, nawet kryminalistów, uwolnić kazał».
Aplauz powszechny. Król wstał, dziękując.
— Najjaśniejszy Panie, — dodał wojewoda — samych kryminalistów jest trzydziestu, a co do innych — liku nie wiem, Panie... Najjaśniejszy... kochanku...
Język mu się trochę splątał.
Kawie przygrywał koncert, a króla zabawiały panie; śmiał się i prawił im komplementy, lecz, zdaleka patrząc na niego, łatwo było poznać, że okrutnie już był zamęczony. Pozostawały jeszcze dwa dni tych zabaw męczeńskich, które przetrwać musiał z tym samym uśmiechem, jaki tu przywiózł. Konceptu już księciu-woje-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Król w Nieświeżu.djvu/202
Ta strona została uwierzytelniona.