Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Król w Nieświeżu.djvu/23

Ta strona została uwierzytelniona.

Dla honoru domu trzeba wystąpić, nic nie pomoże. Stało na to Jabłonowską, stało Ogińskich, a nasby miało nie stać?
— Ale, ale — zawołał wojewoda — choćbym się miał u Horbaczewskiego, albo u Tołoczki zapożyczyć, stałoby i księcia wojewodę na to, ale są inne konsyderacye. On to tak dobrze wie o mnie, jak ja o nim, że się nie lubimy; wypadnie więc łgać politycznie, a mnie to dławi... i albo ja, albo ktoś z moich wyrwie się z ladajakiem słowem — piwa nawarzy! On będzie we wszystkiem szukał aluzyi — a my, choć niechcący, puścim mu jaką finfę. Mówiłem to już jenerałowi. Z wielkiej adoracyi wyrośnie złość jeszcze większa.
Książe się wziął za głowę.
— Będziemy w nim musieli sławić jagiellońską krew, choć kto wie, jaka tam w jego żyłach płynie.
Zżymnęła się Morawska.
— Dałbyś pokój! dosyć, że królem jest... albo go nie trzeba było koronować, lub teraz kłaniać mu się należy. Bądźcobądź, pan wojewoda wileński na granicy księstwa będzie go musiał powitać. No i cóż? nie poprosi go do siebie w gościnę?
— Ale, ale, gdyby się ona boćwinką obe-