Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Król w Nieświeżu.djvu/39

Ta strona została uwierzytelniona.

izba nawet spora zwała się biblioteką, ale do niej nikt nigdy nie zaglądał. Na pułkach najwięcej się ksiąg takich znajdowało, których autorowie książętom je dedykowali i przynosili. Ze starszych lat pozostały po księżnach francuskie, po Sierotce, po ks. Albrechcie pobożne łacińskie, po dawniejszych jeszcze biblie i teologiczne rozprawy, ich kosztem wydawane. Wszystko to pył przysypywał, a jeśli się komu podobało, zaszedłszy przypadkiem, wziąć co pod pachę, nikt się nie sprzeciwiał. W archiwum, gdzie się zdawien dawna przechowywały akta i dyplomy, tyczące się księstwa litewskiego, pilność i dozór były wielkie. Szczycili się Radziwiłłowie tem spadkowem kanclerstwem, ale co do ksiąg, te ich w ogóle mało obchodziły. Więcej ich znajdowało się pono w Ołyce, niż w Nieświeżu.
Szerejko był chłopak ciekawy, a szczególny miał popęd do dłubania się w książkach, co naówczas jeszcze osobliwością było w świeckim człowieku. Niewielkiego wzrostu, z głową kędzierzawą, choć nie miał trzydziestu łat, już łysieć zaczynającą, z oczkami czamemi, wypukłemi, z twarzyczką okrągłą, drobnych rysów, ruchawy, odziany zawsze skromnie, niezbyt rozmowny, Szerejko pod pozorem porządkowania i spisywania biblioteki, wyrobiwszy sobie polecenie to, od