i nienawiść ku możnym i u góry siedzącym. Sam unikając mieszania się do spraw cudzych, podawał rady, wskazywał drogi, żywo się zajmował ich losem, a szczególnie cieszyło go to, gdy mógł krwawego figla spłatać komu ze starszyzny. Im zaś wyżej sięgnąć zdołał, tem go więcej radowało. Zacierał naówczas ręce i oczki mu się świeciły jak u kota.
W ten sposób biedniejszych sobie pozyskując, Szerejko między nimi miał przyjaciół i najlepszych szpiegów, donoszących, co gdzie pochwycić mogli. Był zaś ciekawym wszystkiego.
Wiadomość o tem, że króla jegomości ewentualnie spodziewano się w Nieświeżu, i że tu się gotowało wielkie i uroczyste jego przyjęcie, natychmiast przez podsłuchujących u drzwi dworzan ciekawego Szerejkę doszła.
Oczki mu się zaśmiały; podumał i poszedł do biblioteki, po której długo się przechadzał, rozmyślając. Można go było posądzać, że coś knuł, tak w sobie zatopiony długo medytował, niekiedy oznaki dając wielkiego jakiegoś poruszenia i złośliwej radości. Nie było tajemnicą dla nikogo, że król, również jak wszyscy, co go otaczali, nie wyjmując nawet rodziny księcia, a bodaj i jego samego, dla Szerejki byli nieprzyjaciółmi nienawistnymi. Im niżej się im kła-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Król w Nieświeżu.djvu/42
Ta strona została uwierzytelniona.