Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Król w Nieświeżu.djvu/50

Ta strona została uwierzytelniona.

naturalnie przyjemnem to być nie może, iż ubogi Poniatowski służy przy stajniach Radziwiłła. Będzie się mu wydawało, że wojewoda umyślnie dla szykany przyjął go sobie za sługę. Zapomniano widać o twojem nazwisku, a ty go też teraz nie przypominaj, chcesz-li co dobrego zrobić.
Filip ręce załamał najprzód, a potem rzucił się w ramię całować Szerejkę.
— A radźcie wy mnie! radźcie, proszę! — zawołał. — Ja sobie sam z tem rady nie dam. Wy macie dobre serce... mówcie, co ja czynić mam!
Namyślił się Szerejko.
— Dziś zgóry tego nie można przepowiedzieć, jak ci wypadnie postąpić, — rzekł cicho — ale nie ulega wątpliwości, że zręczność się znajdzie, abyś się do króla samego zbliżył, lub do którego z panów przy nim będących. I nie może być, aby król przecież nie umieścił cię lepiej i nie pamiętał o tobie, ale!...
Szerejko palcem pogroził.
— Milcz! Ani się bardzo na oczy pokazuj, aby sobie nie przypomniano, że jesteś Poniatowskim, bo cię zaraz ztąd sprzątną i do Naliboków, albo do Białej odprawią. Książe zrozumie, iż królowi to stanie za przymówkę, gdy się znajdzie ubogi Ciołek przy wojewodzińskich staj-