Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Król w Nieświeżu.djvu/53

Ta strona została uwierzytelniona.

przed czasem. Skryj się bodaj w mysią dziurę, bo gdy sobie wojewoda o was przypomni, albo zamknie, albo wyprawi gdzieś, aby o was do uszu króla nie doszło. Rób, co chcesz, ale staraj się, aby o tobie zapomniano.
— E! — odparł Filip — tu mało kto o tem wie i pamięta, że ja się zowię Poniatowskim. Koniuszy Borzęcki i inni mnie inaczej nie zowią tylko Filipem albo Rusinem, a w początkach z Poniatowskiego robili Koniakowskiego, drwiąc sobie ze mnie.
— Niech drwią; ty z nich potem zadrwisz, ja ci powiadam! — zawołał Szerejko. — Ale książe Panie-kochanku wściekać się będzie, bo mu to nieochybnie na karb dawnej dla króla niechęci policzą, że stajennego sobie przybrał imiennika królewskiego.
Ręce począł trzeć i paznogcie ogryzać Szerejko, tak mu wesoło było pomyśleć, iż i królowi nieprzyjemność zrobi, i wojewodzie figla spłata, i biednemu chłopcu pomoże. Nie przypuszczał bowiem, aby król mógł bodaj tylko imiennikowi nie podać ręki.
Chciał zaraz potem odejść Szerejko, ale go nie puścił rozmarzony Rusin, pragnąc się nagadać o przyszłem swem szczęściu i naradzić, jak i co miał czynić.