Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Król w Nieświeżu.djvu/63

Ta strona została uwierzytelniona.

do porady ks. Kantembrynka wezwać i innych, a sprawa pilna. Sufit być musi malowany, panie-kochanku. Co mi Estko za farby policzy! Panu Bogu wiadomo, bo tu ladajakiemi malować nie można...
Nastąpiło westchnienie.
— Moję kieszeń wycieńczoną takżeby należało odmalować, propter aeternam memoriam rei — rzekł książe.
Jenerał ramionami poruszył.
Przed południem zebrało się konsylium gabinetowe. Wchodzili do niego: książe Hieronim, który bratu potakiwał, a nikomu nie wadził, Morawski, Bernatowicz, Fryczyński i przybyły dnia tego prezydent Seweryn Rzewuski. Zagaił najprzód sam wojewoda, dowodząc potrzeby odmalowania czegoś na suficie; przyczem zaraz Bernatowicz i Fryczyński wyrazili powątpiewanie, czy się to uda w tak krótkim czasie przyprowadzić do skutku.
— To już, panie-kochanku, Estki rzecz, — odezwał się książe — przedewszystkiem potrzeba myśleć, co mamy konterfektować.
Seweryn Rzewuski, jak cała rodzina dowcipny i złośliwy, odezwał się pierwszy, z pozorną powagą.
— Ale to najłatwiejsza rzecz w świecie!