Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Król w Nieświeżu.djvu/64

Ta strona została uwierzytelniona.

Z jednej strony, historya domu Radziwiłłowskiego, trąby sławy nad nią, z drugiej, dzieje familii Poniatowskich, ponad niemi zaś, z pozwoleniem, cielę, ogon zadarłszy...
Wszyscy śmiechem parsknęli.
— Sewerynie, panie-kochanku, — ofuknął książe — daj pokój, rzecz seryo.
Rzewuski siadł.
— Słucham tedy — szepnął — co powie jenerał?
— Ja? nie powiem nic! nie rozumiem się na alegoryach, ani na malowaniu...
Książe się zadumał i zmarszczył.
— Ja wam powiem, że tyle tylko wiem, iż muszą być gieniusze z gołemi nogami i skrzydłami, chmury, jakaś bogini albo naga lub niewiele ubrana, tandem i ołtarz, bo się musi palić ofiara, a ja najlepiej czuję, że ofiara będzie gruba i na popiół się dużo obróci. Tandem, myślcie co więcej.
— Co my tu mamy wodę warzyć! — przerwał jenerał — rzecz prosta. Posłać po Estkę. Niechaj on obmyśli, co malować ma, a książe zaopiniuje, czy rzecz przystała lub nie.
Książe dał znak Fryczyńskiemu, który wyszedł i po Estkę pokojowego wyprawił. Malarz czekał już na to. Nie wypadało mu tylko z ry-