Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Król w Nieświeżu.djvu/81

Ta strona została uwierzytelniona.

próby koncertu i opery niedaleko, a mularze zewnątrz kończyli małe reparacye i tynkowania, można sobie wyobrazić, jaki obraz zamek przedstawiał. Toż samo działo się w Albie i droga z zamku do niej tak była wozami, końmi, ludźmi zapchana, że przejechać było ciężko.
Z drugiego końca miasta budowano już wrota tryumfalne, których kościotrup podnosił się ponad dworki pobliskie, a że kilka nędznych chatek bardzo widok szpeciły, kazano się z nich niebożętom zagrodnikom i chałupnikom wynosić i znoszono je, równając z ziemią.
Nie mówimy już o musztrach złotej chorągwi i wojska radziwiłłowskiego, które, mając stanąć obok kawaleryi narodowej, z królem przybywającej, sposobiły się, aby nietylko dotrzymać jej kroku, ale ją zakasować. Gwardye wojewody nie mogły nawet królewskim ustąpić.
Rozumie się, że przy takim ruchu ogólnym, w kasie księcia był też nie mniejszy i co chwila ztąd worki wynoszono na wszystkie strony. Pieniądz się sypał jak plewy...
Wielkiego imienia mały człeczyna, pan Filip od momentu tego, gdy mu niepoczciwy Szerejko myśl poddał prezentowania się królowi, chodził jak pijany. Zalecono mu tajemnicę i miał jak najmocniejsze postanowienie zachowania jej, ale