sażane przez księcia panny, a trafiało się, że i biedniejsza szlachta, mali posesyonaci, ze dworu sobie dobierali małżonki. O fraucymerze tym chodziły odgłosy rozmaite; dwór był dosyć rozpuszczony, ale skandalów wielkich unikano, a szczodrobliwość księcia usta zamykała.
Filip w początkach, przybywszy na dwór, ani męskich, ani kobiecych znajomości nie miał; nieśmiały, bojaźliwy, unikał ich długo, lecz, choć powierzchowność miał niepowabną i wyglądał ubogo, wkońcu, rad nie rad, spotykając ciągle panny, czasem im małe zmuszony czynić posługi, musiał się poznać ze śmielszemi. Do tych należała panna Monika Czaczkiewiczówna, której tytuł Ciwunównej dawano.
Panna była może o lat parę starszą od Filipa, ale bardzo ładna i świeża, a śmiała i rezolutna jak żadna. Wychowana na dworze, znająca doskonale wszystkich i słabości każdego, obracała się tu ze swobodą wielka. Dlaczego jej skromny i niepozorny pan Filip wpadł w oko — trudno wytłómaczyć, właśnie może prawem kontrastu, gdyż nieśmiałym był tak, jak ona aż do zuchwalstwa odważną. Zdaje się, że ona pierwsza zbliżyła się, zapoznała i ośmieliła Poniatowskiego, nie spuszczając go już z oka i opiekując się nim widocznie.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Król w Nieświeżu.djvu/83
Ta strona została uwierzytelniona.