Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Król w Nieświeżu.djvu/95

Ta strona została uwierzytelniona.

nie mógł ani przypaść do smaku, ani się porozumieć bliżej ze starego kroju zawadyaką, nawykłym do przodowania wszędzie, rzadko kiedy trzeźwym, niemierzącym słów wcale, rubasznym aż do zuchwalstwa, a za cały dowcip mającym najfantastyczniejsze wymysły i baśnie.
Nawet dla króla wojewoda się zmienić ani mógł, ani umiał, trzeba go było takim brać, jakim był.
Ale można sobie wyobrazić męczarnię tego wykwintnego dowcipnisia, gdy mu przyszło się dostroić do dziwacznego tonu tego, którego zwano litewskim niedźwiedziem w kółku królewskiem.
Dla obu ich było torturą dłuższe obcowanie, a pomimo to Stanisław August, zawsze i dla wszystkich nadzwyczaj uprzejmy, wysilać się musiał na słodycze i pochlebstwa i przyjmować od wojewody takie rzucania w nos kadzielnicą niezgrabne, że się często od śmiechu ledwie, słuchając, wstrzymać było można.
Radziwiłł w początku zawsze bywał nieśmiały, jakby nadąsany, ale natychmiast potem puszczał się w zwykłe swoje wygadywania, w których dowcip zastępowało niezrównane zuchwalstwo wymysłów najdzikszych. Szczęściem zawsze wino, kielich, wiwaty starczyły do uba-