— Nie wiesz o tem wać pan zapewne — począł Iwo — że od bardzo dawnych wieków zajadła waśń rozdzieliła dwa nasze domy, panów Spytków i Jaksów rodziny. Pierwsze początki sporu i współzawodnictwa sięgają może czasów Bolesławowskich, stare są jak rody nasze... Miłość się rzadko tak długo utrzymywać i podawać może, ale nienawiść jest trwałą, a czas ją umacnia i sił dodaje. Już w początku XVI wieku Spytkowie z Jaksami nigdy u jednego stołu, w jednej komnacie z sobą zetknąć się nie mogli.
Ludzie ich, dwory, przyjaciele staczali z sobą walki nawet pod bokiem królów. Napróżno ludzie starali się ich pojednać, zbliżyć, połączyć, nieprzyjaźń ta stanowiła spadek, podawała się testamentami, przeszła w tradycyą, płynęła we krwi. W końcu XVI wieku, mój przodek starał się o majętną dziedziczkę Kmiciankę, ręka jej była mu już przyrzeczoną, panna sprzyjała serdecznie, gdy Spytek się nawinął i na biesiadzie przy kielichach pannę dla swojego syna zaswatał, tak, że nim się kto mógł o staraniu dowiedzieć, już go zaręczył, a nim mój naddziad, który był na Węgrzech, nadbiegł, ślub mimo łez panny, odbyto. Była dla niego na wieki straconą, ale serce które mu raz oddała, biło tylko dla niego. Narzeczony wprzód Jaksa, kilka tygodni pozbawionym był zmysłów, tak gwałtownie w nim miłość i żądza zemsty miotała, potem wpadł w czarną melancholią i chciał się wyrzec świata; aż król, korzystając z chwili i osądziwszy, że dla samej możności widywania tej, którą kochał, gotów jest na największe ofiary, skłonił rodziny, po wiekach nienawiści, do uroczystego pojednania. Lękając się, aby ono powierzchownem tylko nie było, uczyniono je nader solennem, łącząc z niem obchód religijny, niegdyś przy podobnych zgodach praktykowany. Członkowie wszyscy obu rodów poprzedzani przez giermków, niosących na szczytach herbowne ich znaki połączone wieńcami, udali się w godowych szatach do kościoła i stojąc u ołtarza, pobrawszy się za ręce, słuchali mszy świętej. W chwi-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Krwawe znamię.djvu/106
Ta strona została uwierzytelniona.