Pan Feder, który miał szlacheckie koligacye i nabrał był dumy szlacheckiej, chciał burzyć i opierać się; ale Zaranek pokazał mu drzwi rozkazująco i wyprawił go natychmiast...
Próbowano jeszcze tego wieczora instancyi pani Federowej, a nazajutrz rano teścia pana Federa podczaszego Wolnickiego, ale tych nawet Spytek do siebie nie dopuścił. Rachunki i kasę odebrać kazał, a rządcę nazajutrz oddalił.
Zrodziło to proces, jak się domyślić łatwo, ale Spytek mniej dbał o to...
Nazajutrz po nocy bezsennej, spędzonej w krześle u komina, z brzaskiem dnia wstał Stypek. Doniesiono mu, że stary burgrabia, którego był pan Feder wygnał, bo się z nim nieustannie o zamek i jego opuszczenie kłócił, żyje w miasteczku. Polecił go sprowadzić natychmiast. Przywiedziono mu nieboraka Siemiona, ale ten już ani o swej sile nie mógł chodzić, ani myśli zebrać łatwo. Od wygnania swego podupadł i gdyby nie łaskawy chleb na probostwie, z głodu by umarł, bo swoich własnych potrzeb opatrzyć nie umiał. Starca ożywiło trochę to szczęście, że dziedzica Mielsztyniec nogi mógł uścisnąć. Rozpłakał się zobaczywszy go... oprzytomniał; ale po chwilce jaśniejszej, znów mu się myśli poplątały i mówić zaczął zupełnie od rzeczy. Mięszał odległą przeszłość z teraźniejszością, wspomnienia dawne ze swojem życiem. Eugeniusz rozpłakał się sam słuchając go, tak przez usta starca mówiła miłość miejsca, rodu jego, tradycyi i losów...
Chciał się od niego czegoś prawdziwszego dowiedzieć o nieszczęsnej ruinie, myślał, że Siemion potrafi go po niej oprowadzić; ale próżno się spodziewał. Burgrabia nie miał już ani nóg, ani oczów, ani pamięci. Jedno tylko żywo utkwiło w jego umyśle i sercu, to wygnanie go przez Federa, na którego wzywał pomsty niebios, jako na świętokradzcę i rabusia.
Zaranek przewidywał, iż obejrzenie szczegółowe zamku i obliczenie strat niepowetowanych, może
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Krwawe znamię.djvu/155
Ta strona została uwierzytelniona.