starała się wszelkimi sposobami dać swemu dziecięciu siły i bujność; karmiono je umyślnie, dawano ciału rozrosnąć się, ćwicząc je i krzepiąc: nic nie pomagało. Przychodzili na świat z nadzieją, że zwykłego dojdą wzrostu, potem nagle młodości brakło i przed zwykłemi laty rosnąć przestawali. Uważano nawet, że Eugeniusz, którego matka była pięknej i wspaniałej postawy, choć go w klimacie obcym, za radą lekarzy, żywiąc jak najposilniej, wychowywano, nie dorósł ojca i mimo najpiękniejszych kształtów ciała nadzwyczaj był wątły i drobny. Umysł w nim dojrzał przedwcześnie, władze dachowe się rozwinęły, lecz roślina ludzka, dotknięta jakąś fatalnością plemienia, na łodydze usychała.
Nie dziw, że nosząc na sobie to brzemię jakieś wspomnień tajemniczych i groźby przyszłości, Spytek ojciec był smutny i milczący. Cały też dom dzielił się tą żałobą jego, i rzadko się weselszy śmiech rozległ po komnatach starożytnego gniazda. Życie płynęło w nim, jak płyną głębokie rzeki, których powierzchnia nie ma marszczki na sobie, nie okrywa się pianą, zdaje się stać, a dno jej zwodniczo się ukazuje z za kryształów, choć jest niezgłębioną przepaścią.
Troska o dziecię, obrzędy, pobożne uroczystości żałobne, zachowywanie wszelkich podaniowych obyczajów, przywiązanych do pewnych dni roku, czytanie, rozmyślanie, przechadzka w ogrodzie zamkniętym, — stanowiły całe życie Spytka, który się naówczas tylko ukazywał publicznie, gdy tego uniknąć nie mógł. Do tego trybu musiała się zastosowywać i pani, chociaż dla niej daleko to było trudniejszem.
Wychowana inaczej, spędziwszy młodość na swobodzie, w uboższym a gościnnie zawsze dla wszystkich otwartym dworku szlacheckim, panna Brygida musiała się, poszedłszy za mąż, zastosować do nawyknień męża. Poddała się warunkom jego życia, ale nie wyrzekła się jednej, dziwnej w kobiecie namiętności, zamiłowania w myśliwstwie. Ojciec jej był zapamiętałym łowcem; od dziecka córka mu w wyprawach towa-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Krwawe znamię.djvu/57
Ta strona została uwierzytelniona.