ojcu dogorywającemu, litości, słabości... Czujecie się czyści! a więc dobrze! przypisujecie mnie winę! O, już dziś mniejsza o to... Cóż mnie obchodzi wasz ojciec, wasza ta litość wspaniała, wasze wykrętne oszukaństwo?... Co się stało odstać się nie może... Czujesz się waćpan czystym, tem lepiej; ja was osądziłam zabójcą i nie cofnę wyroku. Co mnie obchodzi wasza rodzina, wasza wielkość, losy, ruiny, bogactwa?... Przyniesiono mi dowód zdrady, nie wchodziłam w jej powody, wiedziałam tylko, że została spełnioną. Nie domyślałam się, że mogliście kłamać umierającemu ojcu, zamiast mu wyznać wszystko i błagać by przestając być Jaksą, został w skonaniu człowiekiem i rodzicem dla swego dziecięcia, że mogliście kłamać kobiecie, przyrzekając jej, czego nie dotrzymaliście... Co mi tam! — dorzuciła wdowa... — co się stało, jest nieodwołalnem...
Iwo szedł obok niej milczący. Wolnym krokiem, aleją cienistą kierowali się ku altanie, ku której poprzedzał ich Eugenek z Zarankiem. Na chwilę przerwała się rozmowa. Iwo spojrzał na nią dziko, ale bez nienawiści, czuł, że w tych wymówkach, którym napróżno starała się nadać pozór obojętności, grała wspomnień młodych i niezapomniana muzyka... Błysk jakiejś nadziei przeleciał po jego twarzy...
— Więc winy słabości tej dla ojca... dla jedynej istoty jaką na świecie miałem naówczas — zawołał — winy słabości tej nawet całego życia męczarnie i spodlenia okupić nie mogą w oczach waszych? Ale spojrzcie na mnie, co ze mnie zrobiło życie, a porównajcież wasz dumny spokój do mojej gorączki zgniłej!
Spytkowa uśmiechnęła się dziwacznie.
— Tak — rzekła — tak! ja byłam szczęśliwą, bardzo szczęliwą!... Odgadliście to, poznali, osądzili wybornie. Ten złocisty i marmurowy grób mój zachwycił was. Dość, nie mówmy więcej, to rzecz skończona, osądzona. Wy byliście męczennikiem, a ja istotą szczęśliwą, dlatego, że wam łachman nędzy pokrywał szaty bezecne i rozpasanie wyuzdanej swawoli, a tu mnie złoto świeciło na ramach...
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Krwawe znamię.djvu/88
Ta strona została uwierzytelniona.