Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Któś T.1.djvu/119

Ta strona została uwierzytelniona.

Tegoż wieczora więc blizka znajomość z p. Pinkusem Łowickim, gospodarzem domu, zawiązaną została. P. Emil Paczuski, nie zdradzając swojego incognito, przyznał mu się, iż poszukiwał w okolicy Garwolina do nabycia kawałka ziemi, kolonii, folwarczku, czegoś skromnego, niewielkiego.
Z pewnem niedowierzaniem zwierzenie się to przyjął szanowny gospodarz, człowiek bystry, ludzi znający, podejrzliwy.
Paczuski wydał mu się z mowy, ruchów i z samego celu domniemanego podróży, człowiekiem dwuznacznym, zagadką.
Nabywanie w ten sposób ziemi u nas nie jest pospolitem. W okolicy nic nie nęciło i nie obiecywało szczególniej pociągających warunków, kolonii naówczas tak jak nie było. Pinkus oświadczył wręcz gościowi, że to rzecz była trudna i niezwyczajna i począł badać: dlaczego sobie wybrał Garwolin właśnie.
Paczuski odparł, iż mu go wskazano, — okolicy nie znał.
Zaczęła się w ten sposób przydłużać rozmowa, w ciągu której Emil dał do zrozumienia p. Pinkusowi, iż usługi jego zawdzięczyć był gotów. Ale — rozumiało to się samo z siebie, iż żyd nie bardzo się tem przejął, ani poruszył.
— Tu, proszę pana — rzekł — kolonii tak jak