tylko ludzie zbierają; jest ze wszystkimi dobrze, ale powiedz ty mi: kto to jest ten Horpiński?
— A! zachciałeś! — rozśmiał się Józio — Horpiński jest Horpiński. Co mi do tego, że to on jest? wiem, że człowiek bardzo przyzwoity, bardzo wykształcony, — miły, grzeczny uczynny, nikomu nie zawadzający — co mi do tego... kto on jest??
Emil głową potrząsał.
— Zapewne, że nam nic do tego, — rzekł, — ale jednak rzecz byłaby ciekawa znać i wiedzieć — kto to taki?
Horpiński!! nazwisko jakieś dziwnie brzmiące... tu u nas ani krewnych, ani stosunków...
— Jakto! ani stosunków? — przerwał żywo Józio. Stosunki ma niesłychanie rozgałęzione. Hrabina A....owa go przyjmuje, u U... bywa, wszędzie go proszą, miłym jest gościem, nikt o nim złego słowa powiedzieć nie może — Czegoż ty chcesz więcej?
— Nie rozumiesz mnie — odezwał się Emil stukając w stolik i ponownie dziesiąty raz może dopominając się o herbatę... Oddaję sprawiedliwość Sylwanowi: najmilszy w świecie człowiek... nic mu nie mam do zarzucenia; ale mnie drażni tem, że nie wiem zkąd się wziął... Miałem sposobność mówić o tem z wielu osobami; nikt mi nie umiał wytłumaczyć pochodzenia tego... zagadkowego jegomościa. W towarzystwie takie zagadki zawsze
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Któś T.1.djvu/13
Ta strona została uwierzytelniona.