Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Któś T.1.djvu/195

Ta strona została uwierzytelniona.

— Wiem, że pan jesteś przyjacielem domu Bydgoskich; sądzę, że mu to uczyni przyjemność, gdy oznajmię, żem miał list ztamtąd. Panna Maniusia zaręczona z p. Leonem. Jest to fakt!
Paczuski zagryzł usta.
— Sądziłeś pan, że ta wiadomość uczyni mi przyjemność? — podchwycił.
— Przecież życzysz pan im dobrze, a lepszej partyi znaleźć było trudno — rzekł Horpiński — Wątpię, ażebyś pan na prawdę o niej myślał:juściż cenisz nadto swą młodość, abyś się śpieszył zbytnio pod jarzmo małżeńskie!
To powiedziawszy, Horpiński się rozśmiał, uchylił kapelusza i poszedł dalej.
Paczuski stał krótką chwilę, zmieszany, zrozumiawszy złośliwość, z jaką go Horpiński tą nowiną przywitał. Pragnienie zemsty urosło jeszcze... ale cóż mógł mu zrobić?
Miasto się wyludniło, matka Emila domagała się powrotu jego na wieś; potrzeba było, odkładając na później odwet i walkę — jechać i Horpińskiego porzucić.
— Co się odwlecze, to nie uciecze — powiedział sobie Paczuski. — Nie daruję mu.
Wybór w drogę już się rozpoczynał i przyjęty nanowo elegancki Konrad miał w niej towarzyszyć Paczuskiemu, gdy niespodzianie pani i pan-