Wszyscy, którzy mieli szczęście znać panią Zawierską, z domu hrabiankę L....., zgadzali się na to, że celem jej pobytu w Warszawie nie mogło być nic innego, jeno wydanie córki zamąż. Tymczasem p. Michalina, piękna, bogata, utalentowana, dowcipna, pod wszelkiemi odznaczająca się wśród najświetniejszego grona swych rówiennic i towarzyszek — miała już lat dwadzieścia i dwa, z czego nietylko nie robiła tajemnicy, ale nadto często mówiła o tem — a o wyjściu za mąż dotąd naprawdę mowy nie było.
Mogących i chcących się starać o ten klejnot, było nadzwyczaj wielu, począwszy od mających się za geniusze artystów i literatów, aż do hrabiów i książątek — ale przystąpić do panny Michaliny mało się kto ważył.
Misia, ubóstwiana przez matkę, była zawsze trochę excentryczną, a z latami stała się postrachem tych, co ją otaczali. Nie była złośliwą — przeciwnie, czasem aż nadto pobłażającą i łagodną,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Któś T.1.djvu/28
Ta strona została uwierzytelniona.