czerpnął on także od Misi. Ona-to kiedyś odniechcenia rzuciła zapytanie tyczące się znajomego a nieznanego człowieka. U pani Zawierskiej bywał on bardzo często... a nawet cieszył się pewnemi względami panny Michaliny, która rozmowę jego znajdowała miłą, i wdzięczną mu też była że — nigdy nie przechodziła granic pewnych... — nie trąciła żadną chętką przypodobania się.
Emil chciałby był przysłużyć się ciekawej pannie, jakiemiś „niewydanemi“ wiadomościami o Horpińskim, biegał za niemi, ale dotąd mu się nie powodziło.
Dom, który najmowała pani Zawierska od lat blizko dziesięciu (pierwsze piętro) — chociaż była tu lokatorką tylko, — urządzony został przez nią i dla niej. Miała swobodę zupełną restaurowania i przerabiania i w ciągu tych lat po myśli swojej i córki przekształciła mieszkanie.
Jak towarzystwo, które się tu zbierało, salon i apartamenta Zawierskiej nosiły na sobie właściwe piętno — neutralnego stanowiska, na którem żywioły różne spółeczne się skupiały, nie wypowiadając sobie wojny.
Kosztownie umeblowane pokoje nie miały tej nieznośnej fiziognomii hotelowej, jaką nadaje wytworność bez smaku. Misia, artystka, wszystko tu umiała dobrać harmonijnie i zestawić tak,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Któś T.1.djvu/38
Ta strona została uwierzytelniona.