że nie kochać tego, co dla mnie jest treścią życia i niezbędnym jego warunkiem.
— Przykro mi, żeś pani nawet wątpić mogła o tem iż mnie sztuka nie jest obojętną i obcą — począł Sylwan. — Nie jestem ani artystą, ani nawet dyletantem — ale nie pojmuję człowieka, pozbawionego zmysłu sztuki.... bo w niej skupia się, co ma najlepszego życie.
Oczy Misi zajaśniały.
— A! tak — rzekła wesoło — i dlatego żaden artysta, prawdziwy, rozumie się, natchniony, powołany, nigdy się na los swój nie powinien uskarżać: a tymczasem....
— Bo między artystami dużo jest rzemieślników — dodał Sylwan.
— I rzemiosło jest niezbędnie artyście potrzebnem — wtrąciła p. Michalina — tylko nie powinno opanowywać, ale służyć do wyższych celów. Technika kunsztu każdego jest — niestety — rzemiosłem.
Powtórnie już rozmowa obojga rozprawiających mimowoli wytoczyła na takie bezdroża, że długo na nich utrzymać nie mogła.
Misia zamilkła, rozglądając się po salonie. W tej chwili przystąpił z miną wielce śmieszną galapta Lurski i francuszczyzną wyśmienitą zagadnął pannę o jakąś sprawę wielkiego świata. Była mu prawie wdzięczną, że ją wybawił od zbyt już
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Któś T.1.djvu/51
Ta strona została uwierzytelniona.