Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Któś T.2.djvu/166

Ta strona została uwierzytelniona.

Zdrowie Misi nie wymagało tego... ona zaś — dla siebie nie żądała nic nad trochę spokoju i zapomnienia losu córki.
Przekonać jej nie było podobna.
Wierzbięta i córka ani się nawet po pierwszym wybuchu kusili...
Być może, iż instynkt jakiś ostrzegał matkę o spotkaniu projektowanem, o którem wiedzieć nie mogła.
Wspomnieliśmy o tem, że nieboszczyk Pruszczyc był jednym z tych, którzy popierali mocno sprawę Nitosławskiego, starającego się o pannę Michalinę.
Zbliżył się on do rodziny Nitosławskich za pośrednictwem imiennika swojego, pana Krysztofa Pruszczyca, ubogiego szlachcica, trochę prawnika, trochę handlarza — koniarza, który był Nitosławskich sąsiadem.
Oryginalna ta figura, teraz, gdy Pruszczyc stary zmarł, przywlokła się do Zaborowa, opatrzona w dowody pokrewieństwa, chcąc poszukiwać spadku po nieboszczyku. Odprawiono go do Wierzbięty, między innemi, aby się tam o stanie interesów informował.
Pruszczyc ten, niegdyś bałaguła, szalona pałka, którą wiek znacznie ostudził, mężczyzna ogromnego wzrostu, z lśniącą jak kość słoniowa łysiną, z wąsem na piersi spadającym, z butą