się bawić, odpoczywać, marzyć a niebardzo pracować.
„Katonów tu szukać, tu, — śmiesznie-by było; ale Lukullów znaleźć łatwo... i Sardanapalów na różną skalę. Dla mnie ten bawiący się wesoły Wiedeń, przez sprzeczność może ze stanem mej duszy — był przykrym. Wydał mi się płochym; życia tu nikt poważnie nie zdaje się brać, a wszyscy zużytkowują je chciwie.
„Obejrzawszy się zaledwie, jutro ruszam znowu przez ten Semmering, który przebywaliśmy razem, w ciągłych zachwytach; ale nie zajadę do Tryestu i wprost podążę do Wenecyi. Nie mam ochoty już, jak wówczas, ze statku, o wiosennym poranku, patrzeć na wynurzającą się z łona morskiego Królowe Adryatyku — zdetronizowaną.
„Jestem w Wenecyi.... ale przybycie moje do niej, było w zupełnej sprzeczności z owym pamiętnym porankiem wiosny, gdyśmy stali na pokładzie statku, niemi ze zdumienia i radości. Byliśmy młodzi.
„Znalazłem się tu nocą, wieczorem raczej, dżdżystym, smutnym, a wędrówka gondolą od dworca kolei do gospody pod księżycem — była pełna zgrozy i fantastyczności.
„Z łona ciemności wilgotnych — wynurzały się się odrapane mury, brudne ściany, pleśnią okryte, ruiny domowstw, opustoszone jakieś i jakby wy-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Któś T.2.djvu/193
Ta strona została uwierzytelniona.