Wierzbięta, w którego wstąpiła nadzieja przywrócenia przyjacielowi nazwiska i położenia w świecie, jakie mu się należało — ostrożnym był nadto, ażeby zawczasu się zwierzyć albo pannie Michalinie, albo samemu Sylwanowi.
Wiedział, że Horpiński byłby się oparł wszelkim staraniom, a pannie nie chciał przedwcześnie obiecywać, co się jeszcze mogło nie ziścić.
Pracował usilnie, gorączkowo, ale w największej tajemnicy. Tymczasem to, co Pruszczyc obiecywał tak rychło i tak łatwo, przeciągało się bez końca.
W Zaborowie stara Zawierska chorowała. Pomimo, że interessa zostały uratowane, sam sposób zagadkowy, w jaki się to dokonało, nie podobał się jej, a rozwiązanie nie zaspakajało. W miarę jak na zdrowiu coraz się czuła gorzej, niepokoiła się o los Misi, a niepokój oddziaływał na zdrowie. Nikła tak w oczach, — a panna Michalina, bystro widząc wszystko, czytając w jej duszy, nie mogła
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Któś T.2.djvu/203
Ta strona została uwierzytelniona.