i brat mój — myślimy, że postąpim najuczciwiej — gdy oporu stawiać nie będziemy.
Wolimy mieć przyrodniego brata — niż na pamięci naszej plamę jakąś — postępku, któryby nam uwłaczał.
Jeżeli dokumenta dowiodą małżeństwa ojca, urodzenia syna — niech Horpiński nazwie się sobie Nitosławskim. To nas do niczego nie obowiązuje. Co do majątku, sami mówicie, że się uznaje wyposażonym.
— Do majątku nie ma prawa i zrzecze się go — potwierdził Wierzbięta.
— Żeby mi to miało być bardzo przyjemnem — dodał powoli Wacław, wydymając usta — tego nie powiem. Horpiński ma być bardzo uczciwym człowiekiem, ale jest dziwakiem — a wychowanie uczyniło go nam obcym. Wznowienie tej historyi zapomnianej miłem nam nie będzie.
— Ale ona wam cześć największą przynosi — zawołał Wojtek, który się tak szczęśliwego rozwiązania nie spodziewał.
Nitosławski spuścił głowę.
— Nie wystąpimy przeciwko prawom p. Horpińskiego — dodał — ale też pomagać mu do uznania ich nie czujemy się w obowiązku już dlatego, że wola ojca naszego była inną.
— Zmuszono go — rzekł Wierzbięta.
— Nie wchodzę w to — odparł Nitosławski —
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Któś T.2.djvu/218
Ta strona została uwierzytelniona.