Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Któś T.2.djvu/45

Ta strona została uwierzytelniona.

Nadeszła znowu wiosna. Horpiński, raz dostawszy się do Rusinowego Dworu, gdy wzburzenie jakie mu tu towarzyszyło — nowy rodzaj życia uśmierzył trochę, zadając sobie gwałt, aby myślą nawet nie wychodzić za granicę małej osady, za chatę swą i koło szczupłe wrażeń i wspomnień, które tu mieszkały — godził się z losem i przeznaczeniem.
Nie chciał tak rychło powracać do Warszawy. Pociągała go tam jedna panna Michalina, do której aż do zbytku się przywiązał — i spostrzegłszy to usiłował zobojętnieć i zapomnieć — zresztą odstręczało wszystko. Chciał nie mieć już do czynienia ani z Nitosławskimi, ani z Paczuskim, ani z tym całym światem, do którego wstręt w sobie wyrobić się starał.
Trudno jest człowiekowi wykształcić się i stanąć na pewnej wyżynie ducha i myśli: jest to zawsze stan wyjątkowy: do którego i zdolności i praca jest potrzebną; lecz trudno też, zdobywszy