Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Któś T.2.djvu/60

Ta strona została uwierzytelniona.

dziwnie wiele okoliczności mówi za jego domysłem.
— Gdyby tak być miało — przerwała Zawierska smutnie — według mojego przekonania obowiązkiem było p. Wacława szukać z tym bratem znajomości, zbliżyć się do niego — i starać się mu być użytecznym.
Hrabia, zapewne niezupełnie podzielając gospodyni przekonanie — nie odpowiedział na to — i zamiast dalszej rozmowy, począł prosić, aby jego zwierzenie się zachowała w jaknajwiększej tajemnicy. Pośpieszył dodać, że on sam wysoce cenił Horpińskiego, że urodzenie mu nie odejmowało wielkich zalet — lecz zawsze — należało, ściślejsze zawierając stosunki, znać tych, których się na poufalszej stopie wpuszczało do domu.
Zawierska musiała podziękować i zapewniła, że tajemnicy dochowa.
Hrabia wyszedł zaraz i lżej odetchnął; zdawało mu się, że świętego dopełnił obowiązku. Z czystem sumieniem pociągnął dalej i zapomniał wkrótce nawet o tem, co dokonał nierozważnie.
Pani Zawierska, dobra, czuła matka, w nieustannym żyjąca niepokoju o córkę i jej los — rozdrażniona nerwowo, z trudnością mogła w sobie utrzymać tajemnicę, która ją poruszyła i zaniepokoiła.
Córce nie myślała jej zwierzyć, ale tegoż dnia,