Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Litwa za Witolda.djvu/124

Ta strona została uwierzytelniona.
114
1398.

chętnie zgodzili. Lecz znaczenie ich ówczesne tak było małe, podległość tak wielka, wola Witolda tak stanowcza, że sprzeciwiać się mu nikt nie śmiał, nikt nie mógł. Odmówienie dani Polsce, grożące przyszłości Litwy, mogło-li do tyla zaślepiać, że pokój z Zakonem haniebnym uczyniło pożądanym? Nie lépiej-li było zapłacić dań Polsce, niż Żmudź dać w ręce Zakonu?
Zakon zaraz okazał jak umowy cenił i jak je spełniać myślał. Wezwany do uwolnienia X. Zygmunta wedle zobowiązania; odpowiedział, że nie wprzód to uczyni, aż zamki odbudowane zostaną. W. Mistrz nie dowierzając Witoldowi i chcąc się o jego szczérości przekonać, do roku postanowił go zatrzymać.
Zakon przytém widząc, że Witold zawarł traktat bez wiedzy i dołożenia się Króla, lękał się już o jego spełnienie. Sam nie dowierzał temu, czego dokazał, tak mu się to wielkiém zdawało. Tymczasem Witold wahając się z ukazaniem traktatu, nie mogąc i nie chcąc zrywać z Polską, począł wtrącać nowe punkta do umowy o ziemię Dobrzyńską, rozpatrzył się zapóźno, iż nieostróżnie poddał się władzy państwa Rzymskiego. Codzień nowe powstawały trudności. Mistrz widział wielkie swe dzieło blizkiém spełznienia; pisał nalegając na Witolda, aby obcéj rzeczy (ziemi Dobrzyńskiéj) nie wtrącał do umowy, i już poczętych układów nie zrywał, nowy zjazd proponując dla porozumienia lepszego.
Traktowania rozpoczęły się na nowo i zaszły tak daleko, że dozwolono Mistrzowi około Zielonych Świąt, wysłać ludzi na granicę litewską dla rozpoczęcia budowy dwóch zamków. Witold uplątany przez Krzyżaków, dozwolił im wznieść warownie w Angeruppe i nad Łykiem. Codziennie silniéj owładany przez chytrych Zakonników, poczynał skła-