Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Litwa za Witolda.djvu/148

Ta strona została uwierzytelniona.
138
1401.

sobiono prochy we młynach, ciosano kule kamienne; a po domach klasztornych, oręż i zbroje czyszczono.
Ale i Witold nie siedział z założonémi rękami. Zbieg Litewski uwiadomił Zakon, że W. Xiąże wzmocnił się silnym oddziałem Polaków przez Króla przysłanym, że pod Kownem usposabiano do długiego oporu warownię, któréj poddać nie chciano w czasie napadu. Były nawet dane rozkazy, aby na wypadek najścia sił przemagających uczciwie uwieziono z twierdzy działa i strzelbę, sam zaś gród natychmiast spalono. Uwiadomieni o obrótach Witolda i przysposobieniach jego do wojny, wysłali Krzyżacy statkami Niemnem do Gotteswerder Marszałka, już dla lepszego wypatrzenia, co się w Litwie działo, już dla zasilenia twierdzy téj w żywność potrzebną.
Zaledwie straż w Kownie postrzegła przybywające statki, gdy nie patrząc liczby i nieczekając napaści, załoga uprowadziła co było, z warowni, zapaliła ją i uszła. Marszałek powrócił z Gotteswerder nienapastowany; drugi oddział wojska wyszedł na Ruś korzystnie, stada tylko bydła do Pruss zająwszy.
W tém zjawili się w Prussiech od Króla Polskiego wysłani, dla zawarcia pokoju, X. Ziemowit Mazowiecki i Mikołaj Kurowski, Biskup Kujawski. Zwołano starszyznę na radę — Król oświadczał, że gotów był z Zakonem żyć w zgodzie i pokoju.
Mistrz nie ufał, nie wierzył, nie pojmował zkąd te oświadczenia pochodzić mogły; odpowiedział też w imieniu Zakonu, w sposób dumny i obrażający. — Chęciom waszym pokoju i zgody nie uwierzym więcéj, niech Król znajdzie kogo, coby zań poręczył.
Sądząc się groźnemi Polsce, Krzyżacy dochodzili zuchwalstwa  —; Posłowie polscy odeszli, zrywając umowy.