Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Litwa za Witolda.djvu/158

Ta strona została uwierzytelniona.
148
1403.

u Dubissy. Witold stawił się ze swojéj strony, ale raczéj do wojny niż do spokojnych układów zdając usposobiony, bo z silnym oddziałem Litwy, Tatarów i Rusi położył się obozem u brzegu Dubissy. Król Polski przysłał tylko pełnomocników Moskorzewskiego Kasztelana Wislickiego i Zbigniewa z Brzezia Marszałka Nadwornego.
Rozpoczęto traktowanie, a W. Mistrz miarkując swe żądania, wymagał tylko: ażeby Witold zwrócił w posiadanie Zakonu kraj odpadły (Żmudź) a szkody z oderwania się jego wynikłe nagrodził. Zaledwie o tém uczyniono wzmiankę, wszystko zerwaném zostało; pełnomocnicy polscy oświadczyli, że do traktowania o Żmudź nie mają upoważnienia, Witold, że bez królewskiego zezwolenia umawiać się o to nie będzie.
W. Mistrz tém, jakby na żart wyciągnieniem na zjazd obruszony, gniewać się począł; — obie strony gorzkie poczęły sobie czynić wyrzuty, i przyszło do tego aż, że Komandor Brandeburski Marguard von Salzbach, śmiał publicznie nazwać Witolda zbrodniarzem i zdrajcą. Wszczęły się groźne zatargi, bo sześciu Bajorasów Witoldowych wyzwali Komandora i pięciu z nim rycerzy na rękę, broniąc czci pańskiéj. Przyjęto bój, stawili się rycerze na wysepce jakiéjś, ale Witold swoim jechać nie dozwolił obawiając zdrady, a wyzywając do boju na brzeg rzeki. Nieprzyszło więc do spotkania.
W ogólności zjazd ten pełen jest rzeczy dla nas dziś ciemnych i niewytłumaczonych. Obie strony ciężko rozjątrzone czyhać się zdawały na siebie; a choć W. Mistrz starał się słowa Salzbacha wytłumaczyć i przeprosić za nie, usiłując znowu zawiązać układy, — rozjechano się nic nie począwszy z gniewem tylko.
W. Mistrz chciał naprzód mieć Żmudź powróconą, a