Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Litwa za Witolda.djvu/166

Ta strona została uwierzytelniona.
156
1405.
1405.

Los nieszczęśliwéj Żmudzi, łez i litości był godzien, a rozpacz jego i siła, z jaką się bronił, wzbudzała uwielbienie. Bogi swoje, język, obyczaje, krwią tak wielu oblał ofiar, że nie wiem czy gdzie w miarę ludności ziemia jaka podobnie uciśniona, równém poświęceniem się pochlubić może. Nic nie zastraszało, nic zmusić do zrzeczenia się siebie nie mogło; ofiary były bez granic i końca. Położenie Witolda względem pobratymców ohydne; Polska i Litwa, krwią i łzami Żmudzi kupowały pokój; a kąt ten gdzie silniéj jeszcze niż gdzieindziéj litewskie biły tętna, bronił się z bohatérską rozpaczą Jaćwieży, do ostatka.
W końcu 1404 roku Zakon usposobił się już do wojny, a raczéj do najazdu i srogiéj pomsty w tym kraju. Ani wezwania Witolda, ani W. Mistrza piękne obietnice nie skłoniły do dobrowolnego poddania. Owszem Żmudź (Wapowski) wysłała posły do Witolda, zaklinając go, aby ją zawsze sobie wierną, pobratymczą Litwie, jednego z nią pochodzenia, nie oddawał w niewolę łakomemu wrogowi; przypominając, że we wszystkich wojnach walecznie mu dopomagała, że na przyszłość gotowa za niego życie i majętność położyć z ochotą.
Tak padłszy na twarz, błagali posłowie Żmudzcy Witolda; W. Xiąże sam zaledwie mógł się od łez wstrzymać, lecz uroczyście zawarta umowa, cofać mu się niedozwalała. — Odpowiedział im surowo, zalecając, aby się poddali.
Co więcéj, Witold sam stawał z mieczem, pędzić ich pod jarzmo niemieckie, pisze Stryjkowski. W Styczniu 1405 roku zebrał się liczny wojsk oddział pod Królewcem, pod wodzą marszałka Ulrycha von Jungingen z Komandorami,