Zebrał on siły swoje, daleko mniejsze od Moskiewskich, ale z niemi odważnie ciągnął na Moskwę.
Posiłkowali Witolda Żmudzini, których tysiąc koni dostarczył Zakon niechętnych, pod dowództwem Wójta Sternberga; i Polacy osobny oddział stanowiący. Wojska zeszły się pod Kropiwną i sposobiły do bitwy; zdaje się, że Witold uznawszy się słabszym, nie mogąc na Żmudzi całkowicie rachować, a obawiając ćmy Tatarskiéj, skłonił się do zawarcia doczesnego pokoju; po którego opieczętowaniu wojska się rozeszły.
Psków nie tylko że nie potrafił pociągnąć z sobą w wojnę i zerwanie z Litwą przymierza Nowogrodu Wielkiego: ale poddaniem się W. X. Bazylemu do podobnego nie zachęcił kroku. Nowogrod oddzielając się całkiem od niego, wezwał do siebie na Rządźcę Jerzego Lingwenejewicza, wyznaczając mu trzy miasta jako uposażenie. Tym sposobem Nowogrodzianie zyskali sobie stałą przyjaźń Witolda, w chwili, gdy uspokojony od Zakonu, zwracał czynność swą ku Rusi.
Przymierze z X. Bazylim nie mogło trwać długo; obie strony pragnęły boju, obie się go lękały, znając swe siły. Spalenie Odojewa wziętego przez Litwę w posiadłościach Riazańskich, dało powód do kroków nieprzyjacielskich. W. X. Bazyli zajął Dymitrowiec litewski, po czém wojska z obu stron znów postąpiły ku sobie, i zwarłszy się u Wiazmy, bez walki po umówieniu rozejmu rozeszły.
Wśród nowych zatargów z Połską Zakonu, zamieszek w Litwie wzbudzonych przez Swidrygiełłę i Ruskie wpły-