Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Litwa za Witolda.djvu/176

Ta strona została uwierzytelniona.
166
1407.

wy, a razem czynne pogan nawracanie, Mistrz Zakonu Konrad von Jungingen umarł dnia 30 Marca. Do końca wytrwał on w stosunkach przyjaźni i pokoju, tak drogo okupionego przez Litwę. Był to zewszech miar znakomity i jeden z najgodniejszych pamięci Naczelników Zakonu. Umiarkowany, łagodny, wolał pokój uczciwy nad krwawą, choć chlubną, wojnę. Nieraz od brata Marszałka strofowany, naglony od swoich, upiérał się za pokojem, widząc, że czas działania orężem dla Zakonu upłynął. Umierając ostatnią myślą jego było, aby brat Ulrych zbyt wojennego ducha i rycerskiéj sławy chciwy człowiek, Mistrzem obrany nie został. Wszyscy w kraju żałowali mądrego, sprawiedliwego, umiarkowanego Konrada; ale nikt jeszcze nie wiedział wielkości poniesionéj straty, bo ją dopiéro z klęsk późniejszych poznać miano. Młodzi cieszyli się, że nareszcie na wojnę pociągną i walczyć zaczną.
Po śmierci Konrada nie zmienił bynajmniéj Witold swoich dla Zakonu skłonności, owszem dowiódł, że pokój szanował i zachować go żądał, dopomagając dostarczeniem materjałów do budowy zameczku Dubishajn, i wszelkim żądaniom Krzyżaków starając się dogodzić.
Z Królem polskim już dawniéj z powodu użytego słówka w liście (innata sapientia), które za szyderstwo wzięto, jeszcze pod życie Konrada wszczęły się niesmaki; potém Król z odpowiedzi danéj w sprawie o Drezdenek (Driesen) nie był kontent; nareszcie w czasie między śmiercią Mistrza a wyborem nowego, gdy odmówiono Władysławowi Jagielle przyjęcia go w Gdańsku i dozwolenia zwiedzenia brzegów morza, które zobaczyć pragnął, pod błahym pozorem, iż Zakon pozbawiony Naczelnika, nie umiałby go przyjąć jak należało; — wzrosła niechęć wzajemna.
Krzyżacy przeczuciem obawiali się Polski. Tymczasem