Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Litwa za Witolda.djvu/183

Ta strona została uwierzytelniona.
173
1408.

Zbliżało się grożące już zerwanie pokoju Polski i Litwy z Zakonem; traktowano jeszcze, ale nadaremnie. Wojnie na Rusi radzi byli Krzyżacy, gdyż ona Polskę zostawiała samą pozbawioną pomocy Litwy, a przez to łatwiejszą do ugody. Zawsze nieufny Zakon, w przymierzu nad Ugrą zawartém, widział jakiś zamach na Inflanty uknowany. W zapytaniach Witolda, który powróciwszy z nad Ugry chciał wiedzieć, czy Prusacy będą posiłkować Mistrza Inflantskiego w wojnie ze Pskowem, widziano także jakieś zdradliwe zamysły; upatrywano je wszędzie i szukano powodu do zerwania. Zakon coraz silniejszy chciał wojny; widział, że Żmudź nie łatwo teraz oderwać będzie Witoldowi, który ją zniechęcił; trzymał w rękach, czego pożądał, wojna dać mu mogła nowe zdobycze. Spodziewając się wojny wzmocniono zamki nadgraniczne, w Tylży, Friedbergu; kończono Dubishajn na Żmudzi. Stosunki i spory z Polską do naszéj historji nie należą, wspomnimy je tylko o ile wpłynęły na losy Litwy, lub Witold w nich uczęstniczył.
Mistrz bogate dary sypiąc Królowi, Królowéj, Arcy-Biskupowi Gnieźnieńskiemu, Witoldowi i W. X. Annie (któréj dostał się klawikord i ołtarzyk podróżny), usypiał tych, których podejrzewał, lękał się lub spodziewał od nich co zyskać.
Wiedział Ulrych co wymawiano jego bratu i poprzednikowi, zamyślał więc wojnę, ale nie chciał na siebie ściągnąć zarzutu, że sam był jéj powodem. Ztąd ta mięszanina grzeczności i dumy, łagodności i uporu w traktowaniu.
Witold wiedząc, że Zakon trzymał na pogotowiu jako narzędzie do wojny Swidrygiełłę, dopomniał się o to; — odpowiedziano mu, że o nim nic nie wiedzą i dopomagać mu