Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Litwa za Witolda.djvu/203

Ta strona została uwierzytelniona.
193
1410.

Witoldowémi pod dowództwem Zedy syna Tochtamysza; kładnąc się obozem na drugim brzegu Wisły. Witold we trzysta koni z Saladynem Carzykiem, wyjechał naprzód do obozu polskiego, przeciw któremu Król w poczcie świetnym na ćwierć mili wystąpiwszy, powitał go i wiódł z sobą. Przeprawa wojsk w porządku i powolnie dokonana, trwała trzy dni; żołnierze wyznaczeni pilnowali, aby się przeprawiano z kolei bez nacisku i naglenia. Poczém mosty odprawiono do Płocka, gdzie dla powrótu strzec je polecono.
W ciągu tych trzech dni, Król Władysław w dzień Nawiedzenia N. Panny i następne, w klasztorze Czerwieńskim u XX. Kanoników Regularnych, krzyżem leżąc mszy słuchał i Bogu ślubował ofiary, jeśliby zwyciężył nieprzyjacioł. Modlitwy jego przed obrazem po dziś dzień istniejącym N. Panny, wysłuchanémi zostały.
Jakób Biskup Płocki odprawiał nabożeństwo dla Króla, poczém miał do wojska przemowę po polsku, dowodzącą słuszności, sprawiedliwości i konieczności przedsięwziętéj wojny.
Tu, gdy się jeszcze Król znajdował, nadbiegł goniec od posłów Cesarskich, Dobiesław Skoraczewski, domagając się wyznaczenia dla nich dnia przybycia do Króla, aby o pokój umowy rozpoczęli i królewskie wyrozumieli żądania, gdyż już Mistrza i Zakonu ostateczne warunki wiedzieli.
Król naradziwszy się, naznaczył sobotę i niedzielę następne, ale miejsca nie wyraził, gdyż dodał: — Wojsko nigdy nie wié gdzie stanie, a czekać i leżéć nie może.
Gdy Dobiesław powrócił do W. Mistrza, Krzyżak zaczął się go pytać, gdzie Króla znalazł? czy się już z nim Witold połączył? A usłyszawszy, że Witold z wielką liczbą Litwy był już z Królem, odparł uśmiéchając się: — »W litewskim obozie więcéj jest łyżek i czasz niż oręża, więcéj dzbanów i puharów niż szabli!