Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Litwa za Witolda.djvu/208

Ta strona została uwierzytelniona.
198
1410.

Zakonowi był zastawił, w 5,000 kop groszy pragskich. Tatarzy po swojemu, sądząc się już na nieprzyjacielskiéj ziemi, poczęli rozpuszczać zagony, ludzi aż do niemowląt wybijać i w niewolę zabiérać, co zachwycili.
Wtém matki, starcy, z płaczem i potarganemi włosami, przyszły pod namiot królewski płacząc i narzekając na zbójców. Wszyscy uradzili poskromić tę rozwiązłość przykładnie i ukarać Tatarów, na co Król i Witold po części zgodzili się, a oswobodzonych jeńców oddano w ręce Wojciecha Jastrzębca, Biskupa Poznańskiego, aby przy nim przez noc pozostali. Że zaś Biskup nazajutrz wracał nazad, poruczono mu odprowadzenie ich na miejsce bezpieczne.
Dnia 9 Lipca, z Bądzina Król i Witold weszli w ziemię nieprzyjacielską, a uszedłszy mil dwie lasem sosnowym, wystąpili na obszérne pola. Tu piérwszy raz osiemdziesiąt i dwie chorągwie rozwinięto, modląc się ze łzami. Widok to był poruszający. Król wzywał Boga na świadectwo, że nie wywołał wojny, i przeciw świętemu znamieniowi zbawienia nie idzie. Wziąwszy w ręce chorągiew z Orłem Białym, z skrzydły rozpiętémi, dziobem rozdartym, szpony zakrzywionemi i głową ukoronowaną, zawołał z głębi serca:
— Ty co wszystkich serc tajemnice, wprzódy jeszcze nim się narodzą, widzisz z wysoka, łaskawy Boże, wiész żem tę wojnę zmuszony do niéj przedsięwziął, ufając w opiekę Twoję i łaskę Syna Twego Jezusa Chrystusa. Starałem się nie żałując pracy, starań i kosztu, pokój ze wszystkiémi wiernémi i Zakonem dochować; chociaż nań za jego przeciw mnie postępki, zajęcie ziem i zdradzone przymierza, najbardziéj gniewem przejęty byłem. Pogardzili sprawiedliwemi warunki, zmusili mnie dobyć oręża, i dobijać się nim, u pysznych i zuchwałych upokorzenia i sprawiedliwości.