Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Litwa za Witolda.djvu/209

Ta strona została uwierzytelniona.
199
1410.

W Twoje imię Pańskie, na obronę sprawiedliwości i narodu mojego, rozwijam tę chorągiew. Ty najłaskawszy Boże, bądź mnie i ludowi memu obroną i pomocą, a wylanéj krwi katolickiéj nie u mnie, ale u nieprzyjaciół się moich dopomnij!
Wszyscy słuchając słów tych, donośnie wyrzeczonych, płakali i łkali. Witold i Xiążęta Mazowieccy rozwinąć podobnie kazali znamiona swoje, a potém całe wojsko jednym głosem starą pieśń bojową Bogarodzica zanuciwszy, cały ją dzień śpiewało (Długosz).
Zyndram Maszkowski doświadczony żołnierz, wziął dowództwo nad Morawcami i Czechami; niewielki postawą, ale odważny i czynny, zajął to miejsce, którego podjąć się żaden z najemników nie odważał.
Tu rozpuściwszy znaki, poszło wojsko daléj między jeziora Tszczyn (Tczcino) i Chełst pod Lutherburg, pokładając się obozem w okolicy już przez przednie straże wprzód zajętéj i opatrzonéj. Tymczasem Litwa i Tatary posiłkujący Witolda, znowu w okolicy plądrować, kościoły rabować i rzeczy święte zabierać i bezcześcić poczęli. Kilku z nich przenajświętszy Sakrament na ziemię rzucili i zdeptali; to świętokradztwo rozruch sprawiło w wojsku, bojącém się, by Bóg wszystkich za sprawę kilku nie karał. Wypadek ten zmusił Witolda do dania srogiego przykładu, karą na przestępnych. Dwóch litwinów (pogan jeszcze), którzy byli w tłumie rabowników, skazano na śmierć. Na rozkaz W. Xięcia, dwaj wyrokowani pośpieszyli sami na siebie, w obec wojsk, postawić szubienicę i powiesili się, pisze Długosz, nalegając jeden na drugiego o pośpiech, aby się Witold gorzéj na nich nie pogniéwał. Inni (Wapowski) mówią, że się na drzewie powiesili, kłócąc kto wprzód rozkazu Xięcia dopełni. Strach jaki ten wypadek w wojsku