prusacy rodem i miejscowość dobrze znający. Ci w czasie rady u namiotu stali; a gdy szło o wybor stanowisk, obozowisk i dróg, czasem przypuszczani byli do niéj. Zaprowadzono potrzebny wszędzie, lecz najpotrzebniejszy w ziemi nieprzyjacielskiéj porządek, zakazano wychodzić komukolwiek bądź przed wojskiem, pókiby marszałek Zbigniew z mniejszą chorągwią królewską, to jest, Proporcem, nie ruszył na czele; za nim dopiero wszyscy postępować mieli. Nikomu nie było wolno zagrać na trąbie, prócz jednego królewskiego trębacza, na którego piérwszą pobudkę przededniem lub wieczorem, czy też we dnie, wstawali wszyscy, zbroili się i rozbrajali. Na drugi głos trąby siodłano konie, za trzecim znakiem ruszało wojsko za marszałkiem, każdy pod chorągwią swoją.
Witold czynny i kraj ten najlepiéj znający, wychodził codzień w przedniéj straży, niekiedy dniem całym, czasem kilką godzinami tylko uprzedzając wojsko, miejsca i stanowiska dogodne dla obozu upatrując, przeprawy ułatwiając i t. d.
Chociaż jak widzimy, Władysław całkiem był gotów do wojny, i z niepospolitém obmyślaniem a przezornością, brał się do niéj, już to, że czuł tego potrzebę, wojując z wprawnym i wybornym żołnierzem krzyżackim, już znając Zakon z chytrości, zasadzek i podstępów, już że nie chciał usprawiedliwić zwykłych szyderstw Zakonu z żołnierza polsko-litewskiego, silną mając wolę pokonać strasznych nieprzyjacioł: przecież do końca pełen umiarkowania nie zaniedbywał starać się o pokój jeszcze. Ze stanowiska tego wyprawiony Piotr Korczborg ślachcic do posłów Węgierskich, przesiadujących niedaleko w obozie krzyżackim, z zapytaniem: czyby była jaka nadzieja zawarcia przymierza? Ten żądał stanowczéj, ostatecznéj odpowiedzi.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Litwa za Witolda.djvu/211
Ta strona została uwierzytelniona.
201
1410.